Polityka rozmawia z TES na temat wyzwania, wobec którego stoją polscy zarządzający. W korporacjach, spółkach giełdowych, firmach prywatnych, organizacjach i instytucjach. To wyzwanie to polski styl kontroli. Tradycyjne źródło sukcesu i wzrostu. Teraz… Zapraszamy do lektury artykułu.
Smutek prezesa
Prezesi firm są sfrustrowani. Metody zarządzania, dzięki którym osiągali sukcesy, dziś zaczynają zawodzić. W dodatku nie są w stanie dogadać się z młodymi, którzy kiedyś ich zastąpią.
W marnym stanie ducha znajdują się zarówno polscy szefowie zagranicznych korporacji, jak i rodzimych, kontrolowanych przez państwo spółek, a także naszych przedsiębiorstw całkowicie prywatnych. Więcej nadziei i wiary w siebie mieli nawet po wybuchu światowego kryzysu finansowego. Takie wnioski płyną z badania Biznes – Ludzie 2016/17 polskiej grupy eksperckiej TES oraz Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, którego wcześniejszą edycję przygotowano w latach 2011–12.
Jeśli komuś te opinie wydadzą się nieprawdziwe, łatwo je podważyć. W badaniu wzięło udział ledwie 40 szefów firm, można mu więc zarzucić brak reprezentatywności. Od innych różni je jeszcze to, że nie jest wynikiem testów ani ankiet, ale kilkugodzinnych rozmów z prezesami. Mają wartość, jeśli były szczere, do czego gorąco namawiali organizatorzy. Krzysztof Tarka, który w rozmowach brał udział, jest psychologiem, sam kiedyś zawodowo zajmował się doradzaniem. Może więc jednak warto pochylić się nad wynikami?
Po co zarządzający firmami tracili tyle czasu i godzili się w badaniu uczestniczyć? – Może chcieli się dowiedzieć, jak ich styl zarządzania wypada na tle innych i czy ci inni mają podobne problemy? – spekuluje Krzysztof Tarka. Podczas różnego rodzaju spotkań biznesowych z kolegami o stylu zarządzania nie rozmawiają. Porównują garnitury i zegarki, piją wino lub wódeczkę i starannie się kontrolują, żeby za dużo nie powiedzieć.
Więcej na: polityka.pl